Smutna, smutniejsza, depresja

     Jedni ją ukrywają, ignorują, wstydzą się jej i tłumaczą na swój sposób. Że smutek, że przejdzie, że lenistwo, że „samo weszło –samo wyjdzie” itd. Wpisana na listę chorób cywilizacyjnych zatacza coraz szersze kręgi. Dopada już nawet kilkuletnie dzieci. Na depresję chorują kobiety i mężczyźni, bogaci i ubodzy, sławni i nikomu nie znani. Nie ma znaczenia wykształcenie, wygląd, stan konta i wielkość domu. Tak samo nie się siły wstać z atłasowej czy flanelowej pościeli. Nie cieszy nic i nikt. Ani piątka z matematyki dziecka, ani dobra recenzja, ani bukiet kwiatów ze śniadaniem do łóżka.


Smutek zdarza się każdemu, obniżony stan dobrego nastroju to ludzka i naturalna rzecz. Jednak kiedy stan chandry i smutku trwa dłużej niż dwa tygodnie to sygnał by już rozważyć wizytę u specjalisty. Psychologa, psychiatry lub na początek u lekarza pierwszego kontaktu. Nie ma sensu walczyć ze sobą, „brać się w garść” i zmagać z czarnymi myślami. Czekamy na Was w poradni (niepotrzebne skierowanie!) i w siedzibie Feniksa. Podajemy pomocną dłoń i wspólnie uporamy się ze smutną bestią.
Pierwsze oznaki depresji.

Bezsenność, wczesne budzeniu się, około 4. nad ranem.
Spadek libido, rzadsze kontakty seksualne, które wywołują uczucie niepokoju.
Brak siły i energii i późniejsze nerwowe nadrabianie zaległości. Nie dokańczanie żadnej sprawy do końca.
Zaburzenia charakteru, impulsywność, drażliwość, które wywołują poczucie winy.
Wybuchy złości nieadekwatne do sytuacji.
Zaburzenia odczuwania, nietolerancja dla poziomu dźwięku, który wcześniej był normlany.
Mniejsze odczuwanie smaku, które jest błędnie rozumiane jako brak apetytu.
Zmiana zachowania, zauważana przez otoczenie, co dodatkowo zwiększa niepokój.
Cierpienie fizyczne niedostatecznie wyrażone słowami, bóle głowy, problemy trawienne, zmęczenie, niechęć do otoczenia.