Jesień. Część pierwsza.

Mistrzowie Wschodu.

Być uważnym to cecha mistrzów. Ileż to razy idziemy ulicą, a gdyby ktoś nas zapytał, co danego dnia się zmieniło lub co po drodze widzieliśmy, okazuje się, że nasz pośpiech i brak funkcjonowania „tu i teraz” szybko wykaże naszą całkowitą ignorancję.

Dlatego wycieczka po dary jesieni uwrażliwia nas i uczy. Tu rośnie czeremcha, tam skrzyp, tu wrzos tam jarzębina, tu wrotycz tam kasztanowiec, tu głóg a tam dzika róża, tu czarny bez, tam bylica. I tak tworzy się swoista mapa znalezisk.

Idziemy, idziemy: tu jabłuszko, tam śliwka, tu mirabelka, tam pigwa. I jak smakuje !!!! Nie tylko las żywi, miasto także skrywa słodkie niespodzianki.

A ile pytań do botanika! Niby podobne, ale inne, zdrowe czy trujące, dzikie czy zasadzone ludzką ręką?

Nagle skręcamy i Pan Karol przypomina sobie, że niedaleko znajduje się działka jego rodziców. Zachodzimy. Tym razem ich nie ma, ale powstaje pomysł odwiedzin w następnym tygodniu.

Po powrocie do ośrodka czeka nas  pracochłonne sortowanie darów, ich mycie i suszenie. I tak cała paleta barw gotowa. Zobaczcie sami.