Wszystko odbył się według świątecznego protokołu: goście, życzenia, spektakl, opłatek i wspólna biesiada i śpiewanie kolęd. Mimo wczesnej pory, atmosfera świąt wyczarowana przez kadrę i podopiecznych Feniksa była wieczorowa i nastrojowa. Na opłatek przybyli przedstawiciele władz samorządowych i przeróżnych organizacji pozarządowych. – Nie wstydźmy się tego, że to są święta Bożego Narodzenia. Bożego – przekonywał pogodnie ks Tadeusz Wilk, kapelan w regionalnym szpitalu. – Cieszę się, że jesteśmy tu razem i to tak licznie – witała gości Ewa Giza, prezes stowarzyszenia i ordynator oddziału psychiatrycznego. Z każdym rokiem rośnie liczba ludzi, którzy przekonują się do psychiatrii, chorych i chorowania. Coraz częściej osoby doznające kryzysów psychicznych traktowane są jak te, które łamią nogę czy przechodzą grypę. – Trzeba odwagi i szacunku do siebie i innych. I tak się dzieje – tłumaczyła Ewa Giza.
Jak zawsze, nie zabrakło tez części kabaretowo-estradowej. Ze spektaklem „Kłopoty w Laponii” wystąpili podopieczni POW-u, którzy pod kierunkiem Dominiki Siek-Głuszkiewicz brawurowo odegrali świąteczną etiudę. Muzycznie i kolędowo spotkanie oprawił Bartosz Jurkiewicz wspólnie z podopiecznymi wykonał kolędę na rockową nutę. Gościnnie na trąbce akompaniował muzyk z Filharmonii Koszalińskiej pan Krzysztof Słobodzian.
O smakowitości i poziomie kulinarnym potraw wykonanych przez pacjentów z Oddziału Dziennego, POW-u oraz terapeutów nie trzeba już nikogo przekonywać. Możemy tylko wspomnieć, że Jacek Woźniak, wiceprezydent miasta, przyznała się do zjedzenia trzech porcji barszczyku z uszkami. Czyż potrzebna jest lepsza rekomendacja?