Alleluja, to za mało, by wrazić atmosferę, entuzjazm i radość z pierwszego świątecznego śniadania w pałacyku. Nie chodziło tylko o jedzenie, pod którym uginał się stół, ale o radość ze wspólnego przebywania razem. Pacjentów, terapeutów, władz samorządowych, sołeckich i gminnych.
– Najważniejsze, że jesteśmy razem i wspólnie pracujemy. Że jesteśmy tu jak w rodzinie – mówił Adam Szymański, kierownik filii , na co dzień po prostu pan Adam.
Śniadanie urządziliśmy w pokoju projekcyjnym, bo drogę do salonu głównego zajęli podopieczni, którzy akurat w kuchni zdawali egzamin. Z układania posadzek. To dzięki kursowi ,,Glazurnik”
I tak, kiedy w pocie czoła powstawała nowa podłoga w trzynickiej kuchni, w jednym z saloników powstawała tradycja wielkanocnych śniadań. Życzenia podopiecznym złożyła także Ewa Giza, prezes Feniksa. – Żebyśmy się za rok znowu spotkali w tym samym gronie – mówiła.
Sądząc z zadowolonych i dumnych min biesiadników , grono może się nawet powiększyć. I chociaż Wielkanoc nie ma sztandarowych pieśni, to dzięki wiosennym żonkilowo-tulipanowym dekoracjom atmosfera była doniosła, ale i sympatyczna.